Aktualności

"Polowanie na czarownice" - czyli...ach te niedobre związki

„Mój Komentarz”

Z dniem 15.09.2015 Związek Pracodawców Kolejowych wypowiedział Porozumienie zawarte w dniu 17 kwietnia 2003r. pomiędzy Związkiem Pracodawców Kolejowych a Ponadzakładowymi Organizacjami Związkowymi w sprawie Wzajemnych Zobowiązań Stron Ponadzakładowego Układu Zbiorowego Pracy dla Pracowników Zatrudnionych Przez Pracodawców Zrzeszonych w Związku Pracodawców Kolejowych.
Samo wypowiedzenie „Porozumienia…” jest niczym strasznym i ZPK miał w zasadzie prawo tego dokonać podobnie jak druga strona lecz atmosfera jaka wokół tego faktu została stworzona oraz rozpętanie kampanii dezinformacji skierowanej do załóg pracowniczych, zmusza nas do zajęcia stanowiska i skomentowania tego co się dzieje i dlaczego.

Porozumienie to przez lata swojego funkcjonowania regulowało stosunki Związki Zawodowe – Pracodawcy z grupy PKP i to w wielu tematach. Poczynając od opisania form dialogu społecznego i rozwiązywania problemów, a na obowiązkach pracodawcy wobec organizacji związkowych dotyczących tak prozaicznych spraw jak powierzchnia biura i dostęp do telefonu kończąc.
„Porozumienie…” to również w precyzyjny sposób regulowało sprawę wynagrodzeń dla osób wskazanych przez największe, liczące od kilku do kilkunastu tysięcy członków ogólnopolskie organizacje związkowe.
Ważnym faktem jest, iż zgodnie z postanowieniami „Porozumienia…” nie zawsze osobami tymi byli funkcyjni związkowcy a jego wypowiedzenie skutkuje utratą przez tych ludzi pracy ale tego już ZPK nie przekazał pracownikom.
Jak skrupulatnie wyliczył i przedstawił ZPK koszty ponoszone przez tę organizacje na korzyść związków zawodowych to kwota około 0,5 miliona złotych rocznie. Pytamy więc co się dzieje a może co się będzie działo dalej z pozostała kwotą rzędu około 4 milionów złotych plus to „zaoszczędzone” 0,5 miliona na związkach zawodowych co łącznie daje niebagatelną kwotę około 4,5 mln złotych rocznie jaka wpływa do kasy ZPK od pracodawców będących jego członkami.
Dla zainteresowanych czytelników wyjaśniam, że składka na rzecz ZPK to kwota około 2,50 do 3 złotych pomnożona przez liczbę zatrudnionych u danego pracodawcy oraz liczbę miesięcy w roku. Kto jest beneficjentem tych środków i na jaki cel są wydawane? Tego my pracownicy chyba się już nigdy nie dowiemy.

Dokonanie wypowiedzenia tego porozumienia potwierdza fakt, że ZPK jak i niektórzy pracodawcy kolejowi wpisali się w prymitywną, propagandową nagonkę polityczną na związki zawodowe.
Cała akcja jest precyzyjnie wyreżyserowana, sterowana i nastawiona na "zohydzenie" społeczeństwu, pracownikom, szeregowym członkom związku wszelkich instytucji i organizacji związkowych krytycznie wypowiadających się o pracodawcach i władzach państwowych.
Kampanię w grupie PKP rozpoczął jak zwykle Pan Jakub Karnowski swoją wypowiedzią w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy, kolejny raz opowiadając przedstawicielom mediów banialuki typu jak to dzielnie odebrał ulgi "wnukom kolejarzy", o tym, że w grupie PKP jest 278 organizacji związkowych itp.
Cóż, Pan Prezes powinien zmienić doradców, bo Ci obecni podsuwający mu materiały są mocno na bakier z wiedzą o firmie, w której pracują. Poza tym treść wypowiedzi Pana Prezesa miała się do miejsca udzielania wywiadu jak pięść do nosa bo trudno logicznie wytłumaczyć dlaczego tematem konferencji ekonomicznej w Krynicy, zwanej Polskim Davos, były "niedobre i drogie polskie związki zawodowe". Szkoda również, że po raz kolejny Pan Prezes wykazał się brakiem dostatecznej wiedzy w temacie przez siebie omawianym a przecież człowiek to poważny, dobrze wykształcony i wreszcie piastujący ważne stanowisko. Widać to już taka teraz moda, im mniej ktoś wie na jakiś temat, to tym chętniej się wypowiada. Gdyby potrzebna była fachowa wiedza, na temat funkcjonowania związków zawodowych tych rodzimych, jak i na świecie, to zapraszamy Panie Prezesie do nas. W związkach zawodowych zawsze Pan otrzyma rzetelną informację i godne, z należnym szacunkiem dla Pańskiej pozycji i stanowiska kulturalne przyjęcie.

W tzw. międzyczasie w mediach systematycznie obrzucano błotem P. Dudę szefa Solidarności. Dostało się też Przewodniczącemu FZZ PKP, Prezydentowi ZZM czy też władzom OPZZ.
Ostatnio prowadzi się działania aby wykluczyć, a tym samym pozbawić pracowników reprezentacji załogi w Radach Nadzorczych spółek kolejowych pokrętnie tłumacząc, że czyni się to dla dobra pracowników właśnie. Szczytem absurdu nazwałbym tezę głoszoną w jednym z takich wystąpień do „ludu” (czytaj do załogi) Spółki PKP CARGO, jakoby spółka zanotowała spadek notowań na giełdzie z powodu tego, że przedstawiciele załogi w Radzie Nadzorczej odmówili przyjęcia w głosowaniu decyzji zarządu o wysokości podwyżek dla pracowników tejże spółki uznając je za niewystarczające.
A może jak wieść gminna niesie, prawdziwym powodem do wydalenia z rady nadzorczej przedstawicieli załogi wybranych przez tą załogę właśnie, nie były podwyżki dla pracowników ale dla Zarządu spółki (i to całkiem niemałe) ?!
Cóż, nikt z zarządzających nie lubi, kiedy ktoś patrzy mu na ręce, zwłaszcza, kiedy zapadają decyzje o wydatkowaniu milionów złotych, kiedy tuż za drzwiami być może czekają „znajomi królika”. W wielu krajach cywilizowanego świata wprowadza się przedstawicieli załogi czy też organizacji związkowych do organów nadzoru, a nawet do zarządów spółek, bo to powoduje współodpowiedzialność za firmę, w kraju jakim jest Polska, szczycącym się wywalczeniem demokracji dla niemal połowy Europy, władza stara się wyrugować reprezentację pracowników z możliwości sprawowania funkcji kontrolnych. Świadczy to moim zdaniem o tym, iż klasa polityczna i podlegli jej i opłacani przez nią aparatczycy partyjni, (bo jak nazwać kogoś kim władza może się posłużyć kiedy chce) zapomnieli skąd się wywodzą i na czyich „plecach” się wspięli.
Kto będzie następny - nie wiadomo ale w ciągu najbliższego miesiąca jaki pozostał do wyborów parlamentarnych można się spodziewać wszystkiego, każdej podłości. Tak więc nie zdziwi nas fakt prezentowania związkowców jako zgrai pasożytów w gumofilcach i kufajkach którym biedni pracodawcy muszą płacić wynagrodzenia za to, że przychodzą do pracy i knują jakby tu uprzykrzyć życie swoim dobroczyńcom.
Przykładem takiego rozumowania niech będzie wypowiedź jednego z liderów ugrupowania startującego w wyborach parlamentarnych Pana Ryszarda Petru który stwierdził że „związki zawodowe nie są zainteresowane żeby się porozumieć tylko żeby porobić show, podpalać opony i zrobić demonstrację”.
Czytając lub słuchając takich bzdur aż ciśnie się po raz kolejny na usta cytat z kultowego filmu produkcji czeskiej „Szpital na peryferiach” gdzie jeden z aktorów grający lekarza wypowiedział tekst o stanie ludzkiego umysłu i gołębicy.
Ciekawi nas natomiast pojęcie porozumienia się według tego Pana. Czy porozumieć się znaczy rozważyć argumenty obu stron i wybrać najbardziej optymalny wariant rozwiązania problemu czy też porozumieć się znaczy tyle, że „Pan” mówi a reszta przyklaskuje i siedzi cicho bo tylko „Pan” ma rację i wie najlepiej.
Obecni rządzący czując, że władza może im się wymknąć z rąk, zamiast po prostu udać się po poradę do dobrego psychoanalityka szukają kogoś, na kogo można przelać swoją frustrację i niechęć.
Niestety można odnieść wrażenie po lekturze prasy czy też portali internetowych, że im się to częściowo udaje a napastliwość czy niekiedy wręcz zwykłe, pospolite chamstwo bierze górę nad faktami i uczciwą oceną rzeczywistości. Pod osłoną anonimowości jaką daje "sieć" uważając, że wszystko można, posuwa się nawet do wynajmowania płatnych „hejterów” aby ci „zrobili swoje”. Dzieje się tak i w polityce i w codziennym życiu co zostało udowodnione przez dziennikarzy programu „TVN UWAGA” wyemitowanym we wrześniu br.
Najgorsze w tym wszystkim jest bardzo mocne zaangażowanie się w tą napastliwą i brudną kampanię niemal wszystkich mediów. Ich upolitycznienie przybrało dziś niewyobrażalną wręcz skalę przypominającą w niektórych momentach mroczne czasy PRL-owskiej propagandy. Przecież tak niewiele trzeba aby zweryfikować informacje choćby na podstawie dokumentu jakim jest Raport Najwyższej Izby Kontroli, najważniejszego w Rzeczypospolitej i niezależnego od władz wykonawczych państwa organu kontrolnego, instytucją która zgodnie z art. 202 Konstytucji RP podlega wyłącznie Sejmowi.

Rozumiemy, że to rządzący rozdzielają koncesje na przykład na częstotliwości nadawania programów TV czy radiowych ale pozostaje jeszcze uczciwe wykonywanie zawodu czyli tzw. rzetelność dziennikarska i prawo prasowe o których to rzeczach niemal wszyscy przedstawiciele mediów zapominają. Zapominają też spojrzeć od czasu do czasu w lustro przed wyjściem do pracy żeby sprawdzić czy zobaczą w tym lustrze siebie czy może kogoś, kogo sami już nie rozpoznają.

Władza, politycy, pracodawcy mając w zasadzie nieograniczony dostęp do mediów mogą pleść wszystko co im przyjdzie do głowy bo wiedzą o tym, że druga strona nie ma praktycznie żadnej możliwości przedstawić swojego punktu widzenia bo to by już się gorzej sprzedało, bo to byłoby źle widziane i nie wywołałoby by kolejnej tzw. wojny Polsko - Polskiej (dla odwrócenia uwagi od innych bardziej istotnych dla społeczeństwa spraw) a w konsekwencji brak oglądalności, spadek nakładu i mniejsze wpływy. Na to żaden wydawca czy właściciel nie pozwoli, tym bardziej że wielu z nich reprezentuje interesy zagranicznych , nastawionych na maksymalizację zysku koncernów w których udział polskiego kapitału jest znikomy.

Reasumując posłużę się staropolskim przysłowiem – „psie głosy nie idą w niebiosy” bo wiem, że społeczeństwo polskie jest zbyt mądre aby z wiarą wsłuchiwać się w owe „psie głosy”.
„Baniorz”
Ps. Na dzień publikacji tego materiału zarządzający spółą PKP CARGO S.A. oraz przewodniczący Rady Nadzorczej tejże spółki, doprowadzili do zmian w jej statucie i usunęli legalnie wybranych przez załogę przedstawicieli ze składu Rady Nadzorczej. Trudno to jakkolwiek nazwać bo słowo skandal wydaje się być zbyt delikatne.
 
LOGO